“Pewnego razu w Hollywood” – z perspektywy motomaniaka

przez | 27 lipca, 2020

Historia przedstawiona w filmie, który Tarantino poświęcił zmianie pokoleniowej w Hollywood, może być oceniana na wiele sposobów. Piszącemu te słowa film zwyczajnie podoba się, szczególnie zmieniony koniec z nową wersją napadu na dom Polańskiego (?), w której napastnicy dostają srogi łomot. Tyle spojlerowania. Recenzja ta będzie oparta głównie na motoryzacyjnych wątkach w filmie. Ile ich jest? Zaskakująco dużo a wszystkie stanowią integralną część scenariusza tego filmu. Od czego zacząć? …

Pierwszy trailer filmu

Źródło: Sony

Jest rok 1968 i 1969. Na drogach USA króluje różnorodność. Pojawiają się europejskie samochody (głównie VW i Mercedesy), nieśmiało wkraczają również japońskie (Toyoty i Subaru). W filmie mamy cały przekrój warstw społecznych i pojazdów, którymi Amerykanie jeżdżą po zatłoczonych ulicach. Wśród nich jest wiele pojazdów celebrytów – aktorów, piosenkarzy, reżyserów i osób, które po prostu są znane w towarzystwie. Najbardziej charakterystycznym jest MG z lat 50-tych, które nie pasuje do ulic pełnych krążowników.

MG TD pojawia się zaledwie w minucie filmu. Jeździ nim Polański z żoną. Mały brytyjski roadster nijak ma się do amerykańskich krążowników, podobnie jak reżyser zza Żelaznej Kurtyny do “tuzów” amerykańskiego kina. A jednak, Polański jak i jego MG nie przejmują się tym i stanowią ciekawostkę w Hollywood. Bardziej adekwatnym do tego towarzystwa jest Porsche 911, którym obwodnicą jedzie Sharon Tate. To pojazd dla znanej twarzy z tamtych czasów. To nie wyścigówka – jest czarne i ma automatyczne sprzęgło.

MG TD użyte w filmie

Źródło: Daily Mail

Porsche jest niepozorne, ale już wtedy było symbolem luksusu, ale nie takiego jak Rolls. Porsche daje radość i wolność, co zostaje podkreślone w scenie poprzez muzykę i otwartą szybę, przez którą wpada wiatr rozwiewając włosy kierowcy. Kaskaderzy zarabiają mniej, dlatego kaskader Cliff jeździ Karmann Ghią. Jest tańszy od Porsche, ale to pojazd dla aspirującej gwiazdy kina. Cliff chce być aktorem i wytrwale do tego dąży biorąc udział w przesłuchaniach do kolejnych ról. Daje wycisk Brucowi Lee, przez co nie dostaje roli.

Cadillac Coupe de Ville to symbol Ameryki tamtych lat – wielki, mocny i … należący do gwiazdy westernów. Rick Dalton powoli przechodzi do historii kina, podobnie jak wielkie krążowniki. De Ville to motoryzacyjny odpowiednik kowboja. Ma wszystkie cechy “twardziela”, ale gdy trzeba – jest luksusowym pojazdem “na pokaz”. Odpowiednikiem hipisowskiego życia jest zdezelowany Ford Galaxie – tak jak kolorowi hippisi wyróżnia się na tle pojazdów hollywoodzkich celebrytów. Jest zmęczony “życiem” i chciałby być jak nowy Mustang.

Podkreśleniem “Nowego Hollywood” jest nowy Firebird na podjeździe domu Polańskiego – samochód dla “młodych duchem” i niekoniecznie bardzo bogatych. Okazuje się, że Green Hornet nie jest wcale zielony a jego karoseria jest cienka jak papier albo jak Bruce Lee, któremu Cliff “spuszcza łomot”. Green Hornet ma jedynie słuszny pojazd – Lincolna Continentala z “kurołapami” i przyciemnianymi szybami. W wielu scenach jest Ford Mustang i VW Garbus. Jest też Ferrari 250 GT Spyder California stojące spokojnie na parkingu.

Ferrari na parkingu

Źródło: reddit

W jednej ze scen, gdy jest kręcona scena pościgu, pojawia się Fiat 850 Coupe i Mercedes W120. Europejski film wymaga użycia europejskich samochodów. Co ciekawe, akcja filmu toczy się w 1969 roku a w nim … Corvette C3 z 1971 roku. Dopiero wtedy “Imperium Playboya” przeniosło się do słynnej willi. Drugi dysonans poznawczy to wojskowy Chevrolet serii G, który gra w serialu. W filmie jest mnóstwo Chevroletów – Caprice, Chevelle i Corvair. Jest również Impala. W filmie pojawia się również Studebaker i Rambler.

Nawiązanie do pewnego filmu znajdziecie również w motocyklu Cliffa – Triumph to symbol wolności i ulubiona marka motocykli McQueena. Pocztowy wóz marki International to z kolei symbol przedmieść USA. W filmie nie dostarcza on pocztę, ale służy do innych celów. Na ekranie zobaczycie również Jaguara E-Type. Jaki pojazd kojarzy się ze studiem filmowym? Oczywiście wózek golfowy – do tego trójkołowy, co było normą w tym czasie. Jest miejsce nawet dla VW Busa i Forda Econoline, który jawi się jako jego przeciwieństwo.

Według reżysera w produkcji wykorzystano około 2000 pojazdów. Jedne z nich są ważnym elementem fabuły, inne jej tłem. Zawsze są we właściwym miejscu – stoją na parkingu, cierpliwie czekają przed przejściem dla pieszych albo mkną serpentynami wokół wzgórz. Bez nich nie ma tego filmu. Jak z perspektywy samochodów ocenić cały film? Można, ale jedynie w kilku kategoriach i to na nich skupi się cała uwaga oceniającego. Zatem nie pozostaje nic innego jak według znanej taksonomii przyznać oceny w kilku kategoriach.

Ocena:

Sceny akcji: 8/10

Odwzorowanie postaci: 9/10

Oddanie “ducha czasu”: 10/10

Sceny z pojazdami: 9/10

Łączna: 9/10

P.S.

Co do “reszty”. Nie wszystko w tym filmie jest prawdziwe. Bruce Lee nie był typem “samochwały”. Steve McQueen nie zachowywał się jak dziennikarz portalu plotkarskiego. Faktem jest, że Sharon Tate do roli przygotowywał Bruce Lee. Faktem jest również to, że każdy chciałby aby sceny końcowe nie były filmową fikcją. Faktem jest również to, że film trzeba obejrzeć – ma specyficzny klimat i łączy wiele gatunków. Takiej różnorodności youngtimerów i oldtimerów dawno w kinie nie było i z pewnością nie będzie.