Mega Cruiser – młotek po japońsku

przez | 26 listopada, 2021

“Jak kopiować to tylko od najlepszych”. Ta zasada nie dotyczy tylko Chińczyków, którzy potrafią stworzyć kopię produktów Apple, SUV-a BMW czy nawet najnowszej kolekcji D&G lub wielu innych, luksusowych produktów. Kopiowanie jest stałym elementem konstruowania. Często nieświadome, ale trudne do uniknięcia – szczególnie, gdy tworzy się produkty o podobnym przeznaczeniu. Mówi się, że “wybitne umysły myślą podobnie”, co zostało udowodnione przez japońskich inżynierów przy projekcie średniego pojazdu dla armii. Tak oto powstała największa Toyota a jej historia jest następująca.

Był początek lat 90-tych i wojna w Zatoce Perskiej (jedna z wielu). Zapatrzeni na wojskowe Humwee Japończycy zaczęli myśleć jak zrobić “to” samo, ale nie “tak samo”. Nie można było skopiować amerykańskiej “terenówki”, należało to jeszcze ulepszyć … kopiując a jednocześnie stosując japońską technologię. Prace nad wierną kopią amerykańskiego “wszędołaza” trwały nieco ponad 4 lata, po czym zakończono je w 1995 roku. Największa z Toyot (choć Land Cruiser 100 był nieco dłuższy) została nazwana Mega Criuser, co miało ją odróżniać od „Landów”. Czy Mega Cruiser był naprawdę “Mega”?

Nazwa w pełni oddawała rozmiary pojazdu. Ważący około 2900 kg “kloc” mierzył 5,09 m długości, imponował swoją szerokością równą 2,17 m (w tej kategorii dorównywał Hammerowi) a wysokością wersji z zamkniętym, stalowym nadwoziem – 2,07 m znacznie przewyższał amerykański pojazd. Równie potężny był rozstaw osi równy 3,40 m. Auto poruszało się na felgach o nietypowej średnicy 17.5 cala i 37 – calowych oponach. Taki rozmiar felgi wskazywał na ciężarowe pochodzenie pojazdu (tam “połówkowe” rozmiary to nic niezwykłego), co wcale nie ujmowało „Medze” bojowego charakteru.

Mega Cruiser w wersji wojskowej i cywilnej (poniżej)

Źródła: wikimedia, Toyota

Rozmiary pojazdu oraz wielkie koła nie przeszkadzały żołnierzom, gdyż to oni mieli być największą grupą docelową. Jednak indywidualni klienci szybko upomnieli się o model cywilny, który zamiast wyrzutni rakiet mógłby przewieść kilka osób i ogromną ilość bagażu. Marketingowcy Toyoty zatem wymyślili dwie wersje „Megi” – BXD 20 – dla “cywili” i BXD 10 dla wojska. Ta pierwsza była dostępna wyłącznie jako ogromne kombi, co nie dziwiło, gdyż była to najbardziej praktyczna zabudowa nadwozia. Oczywiście, dużą część szerokości pojazdu zajmowały olbrzymie nadkola.

Co kryło wnętrze pojazdu? tuż za pionową szybą czołową znajdowało się “morze plastiku” – widok typowy dla Toyoty z lat 90-tych. Z osobowych modeli przeniesiono kierownicę, z autobusów pochodziły wskaźniki a przez środek wnętrza przechodził wysoki i szeroki tunel, pod którym znajdowały się mechanizmy przeniesienia napędu. Wszystko to było podporządkowane możliwości najszybszego czyszczenia – płaskie plastikowe powierzchnie można było szybko doprowadzić do stanu sprzed wjazdu do kolejnego “bajora”. Dotyczyło to nie tylko wojska, ale również “cywili”.

Wnętrze cywilnej “Megi”

Źródło: thedrive.com

Cywilami” przeważnie były albo służby medyczne, albo japońska policja wykorzystująca tylną przestrzeń ładunkową jako miejsce dla aresztantów. W wojsku „Mega” miała więcej zastosowań. Podobnie jak amerykański odpowiednik, auto służyło jako pojazd patrolowy, mobilna wyrzutnia rakiet lub jako efektowny wóz zaopatrzenia – do tego ostatniego służyła wersja z pojedynczą kabiną oraz długą “paką”. Niezależnie od przeznaczenia auto miało zdolności terenowe, które były nieosiągalne dla zwykłego „Landa”, choć osiągami auto nie grzeszyło a za nie odpowiadał 4 – cylindrowy silnik.

W porównaniu z silnikiem Hummera silnik Toyoty był znacznie mniejszy. 4 – cylindrowy diesel o poj. 4.1 dm3 uzyskiwał moc 157 KM, którą na 4 koła przenosiła automatyczna, 4 – biegowa skrzynia. Moment obrotowy był znaczny jak na taką moc i wynosił 390 Nm. Auto mogło rozpędzić się do 130 km/h. Czyniło to w sposób powolny, majestatyczny, ale na tyle skuteczny, że jazda autostradą była możliwa. Na zakręty wokół Hakone “Mega” raczej nie była dostosowana, ale Toyota zadbała o poprawę właściwości jezdnych. Tylna oś była skrętna co poprawiło zwrotność, ale nie na tyle żeby uznać pojazd za mistrza łuków.

Silnik “Megi”

Źródło: forum.ih8mud.com

Auto nie zrobiło kariery na miarę Hammera. Podobnie jak amerykański pierwowzór pojazd był drogi w produkcji a popyt był gwarantowany głównie przez rząd. Gdy ten się skończył postanowiono nie przedłużać dotowania tego projektu i w 2002 roku Mega Cruiser zakończył 7 – letnią służbę w wojsku. Szacuje się, że łącznie zmontowano około 500 sztuk modeli w specyfikacji wojskowej oraz dokładnie 141 sztuk w specyfikacji cywilnej. Do sprzedaży cywilnych odmian państwo zniechęcało klientów nakładając na nich największe stawki podatkowe. Oferty sprzedaży tego pojazdu to dziś absolutne okazje.

Co ciekawe, podobny los spotkał największego Hummera H1 (czyli cywilne “Humwee”) a kilka lat później całą markę Hummer. Toyocie bankructwo raczej nie grozi choć dziś nie oferuje tak ambitnej konstrukcji. Jeżeli “ktoś” jest zainteresowany zakupem “Mega Toyoty” to musi się liczyć z dużymi wydatkami – nie tylko na paliwo i na naprawy, ale przede wszystkim na cenę zakupu. Rynek wycenia ten model na poziomie dobrze wyposażonego … Lexusa – oferty rynkowe pojazdów z wojskowego demobilu oscylują wokół równowartości 30-50 tys. dolarów.