Radiowa rewolucja, część pierwsza

przez | 22 stycznia, 2022

Podróż samochodem w dzisiejszych czasach jest znacznie ciekawsza niż kiedyś. Do dyspozycji kierowcy są różne urządzenia pokładowe – od radia, poprzez nawigację aż po wynalazki typu radar, który „widzi” to, czego nie widzą reflektory i kierowca. W latach 20 – tych nie było takich udogodnień. Było nudno, ale pozwalało to na baczniejsze obserwowanie drogi. Niestety – kierowca jadący sam strasznie się nudził. Lekarstwem na to miało być radio – “piekielny wynalazek”, który wówczas był jedynym źródłem najświeższych informacji.

W latach 20-tych odbiorniki radiowe były jeszcze znacznej wielkości. Nawet te najmniejsze nie mogły być zainstalowane w samochodzie, gdyż zabierałyby miejsce przeznaczone dla pasażerów a ich ewentualne zasilanie z akumulatora powodowało szybkie rozładowanie. Taki był pierwszy odbiornik radiowy umieszczony w samochodzie cywilnym w 1922 roku. Była to amatorska konstrukcja – George Frost w swoim Fordzie T mógł nadawać i odbierać komunikaty radiowe lub po prostu słuchać muzyki. Jego wynalazek szybko został zauważony.

George Frost i jego wynalazek

Źródło: Blog Radio Moments

Cztery lata później w urzędzie patentowym zarejestrowano projekt odbiornika przeznaczonego dla samochodów. Odbiornik o nazwie “Airtone 3D” był rewolucją na rynku radiowym i to jego wymienia się jako pierwszy model dostępny dla klientów. Niestety jego cena wynosiła 1/4 ceny Forda T. W ciągu następnych trzech lat firmy Philco, Delco i Galvin Manufakturing Corporation pokazały swoje pierwsze modele odbiorników przeznaczone do samochodów. W ten sposób szybko zdominowały rynek, ale zwycięzca mógł być tylko jeden a było nim … Philco.

Pierwsze modele Philco kosztowały „bajońskie” 150 dolarów. W 1931 roku udało się obniżyć ceny do 100$. Konkurencyjne radio Galvin było nieznacznie droższe dlatego też Philco zyskało zamówienia od koncernów GM i Forda oraz … większości służb w tym policji. Niestety kilka lat po spektakularnym sukcesie okazało się, że producent nie płaci podatków i przez aferę stracił rządowe wsparcie. W tym samym czasie Galvin przejął większość rynku a jego marka Motorola w zaledwie kilka lat stała się znana w całym kraju.

Amerykanie pokochali nowy wynalazek, ale obsługa nadal sprawiała im problemy. Podobny problem mieli Europejczycy, którym Blaupunkt (wówczas jeszcze jako Ideal) zaproponował w 1932 roku swoją wizję odbiornika. Był równie drogi oraz stosunkowo duży – o kubaturze 10 dm3 oraz wadze 12 kg. W tym czasie Amerykanie konstruowali już mniejsze modele, ale żaden z nich nie był w całości umieszczony w najlepszym do tego miejscu – górnej części deski rozdzielczej  pojazdu, dokładnie na środku jej szerokości. To powodowało problemy ze zmianą stacji podczas jazdy.

Chcąc zmienić stację kierowca był zmuszony zatrzymać pojazd lub prosić o to pasażera. Znaczącym ułatwieniem było niewielkie urządzenie, które wprowadzono kilka lat później. Za pomocą małego przełącznika montowanego na kolumnie kierownicy możliwe było zmienianie częstotliwości oraz głośności odbiornika. “Pilot” oczywiście był połączony kablem z resztą odbiornika. Takie sterowanie posiadał słynny “Autosuper 5” – popularny radioodtwarzacz samochodowy instalowany głównie w modelach niemieckich producentów.

Ideal Autosuper 5 ze sterowaniem przy kolumnie kierownicy

Źródło: Auto Świat

Pod koniec lat 30-tych odbiornik zaczął stanowić całość. Wcześniejsze modele były w zasadzie instalacją, która była ukryta w kilku miejscach. Choć nie ustalono jeszcze jednakowych rozmiarów urządzenia, producenci podjęli próby skonstruowania jednolitej obudowy dla potrzeb całej branży. Wynikiem tego były konstrukcje łączące zarówno “skalę”, pokrętła i głośniki w jednym zintegrowanym urządzeniu. Niestety urządzenia były nadal drogie – niektóre modele wyceniono aż na 1/10 wartości nowego pojazdu. Na szczęście nie na długo …

Na zlecenie projektantów VW firma Blaupunkt (od 1938 r.) przygotowała możliwie najtańszy odbiornik w cenie … 76 marek. W 1940 roku firma Clarion o japońskim rodowodzie jako pierwsza pokazała radioodbiornik dostosowany dla potrzeb transportu zbiorowego. Namiastka profesjonalnego car-audio (a w zasadzie car-radio) oparta była na odbiorniku i kilku głośnikach rozlokowanych w różnych miejscach pojazdu. W tym samym czasie z wnętrza pojazdu zniknęły przenośne adaptery, ale klienci nadal byli zainteresowani słuchaniem własnej muzyki.

Dla nich Chrysler oraz RCA Victor tuż po wojnie opracowali … gramofony wbudowane w deskę rozdzielczą. Projekt RCA opierał się na wykorzystaniu standardowych płyt, wobec czego nie był praktyczny. Chrysler zaoferował lepsze rozwiązanie – odtwarzacz “Highway Hi-Fi”, który wykorzystywał mniejszy dwustronny winylowy nośnik o maksymalnym czasie nagrywania do 90 minut. Niestety zintegrowanie napędów do płyt z nadwoziem nie było najlepszym pomysłem – wstrząsy nadwozia wpływały na odczyt ścieżki gramofonu co powodowało zniekształcenia w odbiorze.

Pierwszy “odtwarzacz Hi-Fi” zainstalowany w Imperialu

Źródło: imperialclub.com

Ostatecznie pomysł zintegrowanego napędu do płyt został wycofany a producenci skupili się na zmniejszeniu rozmiarów odbiornika. Dalsza miniaturyzacja odbiorników nie była możliwa bez wynalazku tranzystora. Dzięki nim odbiór miał być lepszy a konstrukcja znacznie lżejsza. Niestety były one zbyt drogie do masowej produkcji i dopiero wzrost zainteresowania informatyką wpłynął na spadek cen. Pierwszym tranzystorowym odbiornikiem było Philco z 1955 roku stanowiące wyposażenie luksusowego Chryslera Imperial.

W 1952 roku Blaupunkt wprowadził na rynek odbiornik FM. Był to wielki krok i szansa dla lokalnych, małych rozgłośni na zaistnienie na falach eteru. Ten wynalazek zyskał popularność głównie w Europie, gdzie wzorem rynku amerykańskiego, zaczęły nadawać małe lokalne rozgłośnie. Kilka lat później producenci powrócili do koncepcji wymiennego nośnika, który byłby tani a jednocześnie mógł służyć do zapisu przynajmniej kilkunastu utworów. Nowy nośnik miał być miniaturą napędu wykorzystywanego w informatyce, ale … o tym w następnej części.

Część druga