Z klasą po autobahnie, czyli czym (nie)warto przejechać się po niemieckiej autostradzie, #3

przez | 25 sierpnia, 2021

W latach 80-tych było już niemal pewne, że dotychczasowy podział wkrótce zniknie. W tym okresie łączna długość autostrad wynosiła pomiędzy 7 a 8 tys. km. “Pomiędzy”, gdyż z roku na rok oddawano do użytku nowe fragmenty. Wraz z rozwojem dróg pojawiły się numeracje dwu i trzycyfrowe. Te ostatnie były kilkukilometrowymi fragmentami, które albo rozpoczynały nową trasę, albo łączyły inne, już istniejące fragmenty. Ostatnie lata NRD były czasem, gdy zaczęto ujednolicać numerację. Co prawda oznaczeń w latach 50-tych nie zmieniano, ale NRD w swojej dokumentacji używało innego systemu opisu.

Współczesna niemiecka autostrada

Źródło: Joe Monster

Zanim w 1990 roku łączna długość autostrad sięgnęła około 8500 km, w latach 80-tych były areną wyścigów i popisywania się rozmiarami … silników. Był to szczególny okres, kiedy niemieccy producenci ni stronili od doładowania, dużych silników i napędu na wszystkie koła. W tym okresie próbowano ograniczać elektronicznie prędkości do 250 km/h, ale w tym okresie tylko kilku najważniejszych producentów dobrowolnie zgodziło się na ograniczenia. Co było najlepsze na autostrady w tym czasie? Poniższe przykłady to tylko część bogatej oferty z tamtych lat. To naprawdę trudny wybór.

Audi Quattro (1980) – jest szybki, ale nie wystrzeli z zakrętu prosto w najbliższe krzaki. 5 cylindrów i turbina radośnie grają melodię. Siedzisz w bezpiecznej rakiecie, która pędzi w deszczu 200 km/h. Możesz szybko zjechać z utwardzonej drogi jak i na nią wpaść z dużą prędkością. To Audi nic nie wyprowadzi z równowagi – nawet Passat blokujący lewy pas. Rakieta bezdroży idealna na szybkie podróże w deszczu.

Audi Quattro

Źródło: car pixel

BMW E28 (1980) – wyobraź sobie, że jesteś policjantem z drogówki. Ścigasz zbira w GTi – migasz, wyjesz i wyprzedzasz wszystko przeganiając na boczny pas ruchu. Cobra 11? Jeszcze nie, ale masz przed sobą “nos rekina”, 6 cylindrów i wskaźnik chwilowego zużycia paliwa zablokowany na 30 litrach na 100 km. Zatrzymujesz się na pączka i kawę na stacji? Tak, ale większość służby to “nudy” – siedzenie w krzakach za ustawionym radarem.

BMW E28

Źródło: Autokult

Mercedes 190E (1983) – mały Merc, długa autostrada. Niby nic niezwykłego (dwa litry, 90 KM), ale masz przed sobą celownik, dużą kierownicę i czujesz się jak w … Mercedesie. Niestety, nie jesteś tak szybki jak BMW. Jesteś szybszy od 200D, ale to nie czyni Ciebie “ścigantem”. Siedzisz w wygodnym fotelu, licznik przelicza kolejne kilometry i nie ma żadnych atrakcji. To taka przyjemna nuda. Relaks z każdym kilometrem.

Mercedes 190E

Źródło: Autoscout24

Isdera Imperator 108i (1984) – Gullwing z silnikiem za plecami. Podnosisz drzwi, przekraczasz szeroki próg,  patrzysz przez “peryskop” do tyłu i ciśniesz. Wyprzedzasz 911 Turbo i “Siódemkę” z V12. Stajesz się bohaterem kina science-fiction. Nie stajesz się jeszcze gwiazdą internetu, ale jesteś podziwiany. Mnóstwo gapiów chce zobaczyć Twojego nietypowego Mercedesa (którym Isdera jest). Isdera i autostrada to prawdziwy kosmos.

Isdera Imperator 108i

Źródło: AutoZine

Ford Sierra RS Cosworth (1986) – niby na 4 koła, ale to w zasadzie napęd tylny ze wspomaganiem. Sierra potrafi wystrzelić tyłem w krzaki. Słyszysz świst turbiny, krótka skrzynia pozwala szybko się rozpędzić a skuteczne hamulce wyhamować. Wyprzedzasz Deltę Integrale i Sierrę 2.3D. Polecisz poboczem? Tak, ale tylko jeżeli nie ma barierki ochronnej. Fakt, lewym pasem wyprzedzi Ciebie Porsche i najszybsze Mercedesy, ale Sierra szybciej się rozpędzi.

Ford Sierra RS Cosworth

Źródło: AutoGEN

BMW K1 (1988) – oryginalne malowanie, 100 KM i wzorowa aerodynamika. Siedzisz okrakiem w pozycji żółwia. Przed Tobą owiewka i duże, czytelne zegary. Długa prosta, przerywane linie, które przy 230 km/h stają się ciągłą. To ptak? To samolot? To Honda? Nie, to prawdziwe BMW – król autobahnowych motocykli. Śmigasz sobie “A-czwórką”, później “A-piątką” i czujesz się jak bohater japońskiego komiksu. Jest szybko, komfortowo i bezpiecznie.

BMW K1

Źródło: motobanda.pl

AMG Hammer S124 (1988) – “rakietowy baleron”, którym wyprzedzasz każde Porsche. Szerokie koła, sportowy fotel i praktyczne nadwozie. Lecisz, nie jedziesz. Siedzisz w najszybszym kombi i ziewasz z nudów przy prędkości 250 km/h. Czujesz się jak “szwedzka mamuśka” jadąca bokiem na lodzie w czasie odwożenia dzieci do szkoły albo jak “Młody Wilk”. To twierdza – bezpieczna, solidna, ciężka maszyna i prawdziwy wyjątek wśród tysięcy AMG i Brabusów.

AMG Hammer S124

Źródło: mercmag.pl

Wartburg 1.3 (1988) – rama, silnik z Golfa. Siedzisz wyprostowany w kanciastym nadwoziu. Jedziesz ze wschodu na zachód, ale szybciej niż starszym Wartburgiem. Całe 58 KM rozpędza “Wartgolfa” do 130 km/h i możesz takie prędkości utrzymywać przez dłuższy czas. Nie powodujesz “czadowej imprezy”, ale ludzie oglądają się za Tobą kryjąc uśmiech … politowania. Gorzej w tym czasie było wyruszyć na autostradę Roburem.

Wartburg 1.3

Źródło: Polska Jazda

Wraz ze zjednoczeniem Niemiec zniknął problem podziału odpowiedzialności oraz ujednolicono nazewnictwo. Upadek Muru Berlińskiego i likwidacja posterunków kontrolnych przyczyniły się do wzmożenia prac nad rozwojem sieci autostrad. Na początku lat 90-tych autostrady stały się … wolniejsze. Coraz częściej mieszkańcy wschodnich landów podróżowało w kierunku zachodu. Tysiące Wartburgów, Trabantów, Ład oraz innych wyrobów motoryzacyjnych z Demoludów spowalniało ruch. Społeczeństwo wchodu powoli wzbogacało się, ale jeszcze u progu XXI wieku można było spotkać na A4 kopcącego dwusuwa.

Tymczasem długość odcinków zwiększała się – przekroczyła liczbę 10 tys. km a w 2020 roku było to już 13.191 km. Dużo? Porównując to z ilością dróg o podobnej specyfikacji w Polsce jest to wartość znaczna. W ostatnim 30-leciu stan autobahnów poprawił się i w zasadzie nie ma różnic pomiędzy infrastrukturą na wschodzie i zachodzie Niemiec. Wzrosła również kultura jazdy z wysokimi prędkościami. Co ważne ilość wypadków śmiertelnych w przeliczeniu na przebieg dwóch miliardów kilometrów wynosi 2 osoby (dokładnie 1,7).  Przejazdy są oczywiście płatne – kilkanaście eurocentów za kilometr.

Dlaczego nie ma?

Samochody wyprodukowane tuż przed i po 2000 roku nie znalazły tu miejsca? Jeżeli takie wybrać to z pewnością warto było wybrać wszelkie AMG i Brabusy. Mocne GTI i OPC również znalazły swoje miejsce na autostradach. Pomimo mocy i prędkości ich prowadzenie nie można porównać ze słabszymi, ale bardziej “ludzkimi” konstrukcjami. Ludzkimi, bo bardziej wymagającymi w prowadzeniu, nieprzewidywalnymi a także zwyczajnie … oryginalnymi, które wyróżniają się na tle innych pojazdów. Jazda z wysokimi prędkościami miała być szybka, ale jednocześnie wymagająca. Kierowcy na równych nawierzchniach uczyli się jeździć. Czy dziś już nie muszą?

Co wybrać?

Zależy, do których lat chcemy się przenieść. Przed wojną podróż Rumplerem lub Auto-Unionem lewym pasem z pewnością była ciekawym doświadczeniem. W latach 50-tych królem autostrad był 300 SL oraz Wartburg 311 Cabrio. Tak, był powolny, ale pozwalał na doznania luksusowe – “coś”, czego nie gwarantował żaden inny wyrób z NRD w tym okresie. U progu lat 70-tych to Porsche 911 oraz Melkus zajmowały lewy pas. Wyobraźcie sobie jak rozpędzony Melkus wyprzedza “911-tkę”. To było możliwe. Jazdę wolnym dieslem z wysokimi prędkościami odradzamy.

Jeżeli nie zależy nam na prędkości – wtedy “Ogórek” pozwoli nam dokładnie przyjrzeć się infrastrukturze wokół autostrad. Hotele, stacje benzynowe a nawet fragment autostrady, na którym kręcono “Die Autobahnpolizei” są bliżej niż przy przekraczaniu 200 km/h. Gładka nawierzchnia autostrady to idealne miejsce dla motocykla. Przejechać się K1 warto, podobnie jak najmocniejszym Mercedesem lat 80-tych. To dla nich zbudowane są długie proste, na których można przekroczyć 300 km/h. Czy to bezpieczne? Tak, ale nie zwalnia z zachowania szczególnej ostrożności.

Nasz typ?

Mercedes 300 SLR

Źródło: Mercedes

Koniec?

Nie.

Autobahny nie znajdują się jedynie na terenie Niemiec. Hitlerowi zależało aby Austria była trwale przyłączona do Rzeszy. Stąd budowa kilkunastu km autostrady na terenie Austrii a także tzw. “Berlinka” czy plany budowy autostrad na teren dzisiejszego Obwodu Kaliningradzkiego. W czasie wojny tymi odcinkami jeździły wojskowe konwoje a czasem przemykały limuzyny nazistów – Mercedesy, Horchy i Tatry. Autobahny były dumą nazistowskiej propagandy. Należy pamiętać, że ten okres to tylko kilka lat a historia budowy autostrad to ponad 100 lat. To prawie cała  historia masowej motoryzacji.

Cobra 11 – serialowa niemiecka “drogówka”

Źródło: Imdb

Z klasą po autobahnie, czyli czym (nie)warto przejechać się po niemieckiej autostradzie, #1

Z klasą po autobahnie, czyli czym (nie)warto przejechać się po niemieckiej autostradzie, #2