Mercedes – marzenie taksówkarza

przez | 25 listopada, 2021

Mercedesy zawsze kojarzone są z pojazdami o wysokiej jakości i adekwatnej do jego poziomu ceny. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat były także kojarzone z zawodem taksówkarza. Do dziś na ulicach wielu miast można zobaczyć nawet 30-letnie modele serii W123 czy wcześniejsze W124 przewożące ludzi za pieniądze. W zasadzie wszystkie napędzane do dziś są przez silniki Diesla, co nie czyni je demonami szybkości, ale w zamian oferują niespotykany dziś poziom niezawodności pokonując bez awarii miliony kilometrów.

Mercedes jako pierwszy zastosował silnik Diesla w samochodzie osobowym. Był rok 1936, czyli tuż przed wojną. Upłynęło zaledwie 10 lat, od kiedy marki Benz i Daimler połączyły się a firma była już znana na całym świecie. W tym również roku do oferty wprowadzono nowy model samochodu klasy wyższej, który miał służyć jako pojazd rodzinny a nie jak inne podobne konstrukcje, jako reprezentacyjna limuzyna. Tak oto powstał zupełnie nowy model 260D, otwierając tym samym nowy rynek zbytu dla Mercedesa.

Tak zupełnie nowym modelem to jednak nie był. Pierwsza seria miała elementy zawieszenia wspólne ze starszym typem W21, dopiero po dwóch latach produkcji zmieniono je na te pochodzące z W143. Pierwsza seria miała tylko 3 biegi do przodu a druga już nowocześniejszą skrzynię z 4 biegami. Nie to jednak było w 260D najważniejsze, a tylko to, co znajdowało się pod jego maską. Tam umieszczono silnik, który w większej skali mógłby napędzać jakąś maszynę lub w ostateczności ciężarówkę, ale nigdy elegancką limuzynę.

Zgodnie z oznaczeniem, do napędu użyto silnik o pojemności 2600 cm3, 4 – cylindrach i mocy 45 KM osiąganej przy 3000 obr/min. Tak naprawdę pojemność była nieco mniejsza i wynosiła 2545 cm3. Zasilanie specjalnie opracowanym systemem Boscha oraz górnozaworowa głowica świadczyły o bardzo nowoczesnej konstrukcji. Silnik nie grzeszył kulturą pracy, ale w zamian za to zużywał mniej paliwa niż silnik benzynowy, co pozwalało na oszczędności.

Silnik Mercedesa 260D

pobrane (1)

Źródło: strangevehicles.com

Podczas, gdy benzynowe silniki o podobnej pojemności spalały 13-14 litrów benzyny na każde 100 km, nowy silnik Mercedesa spalał 9-10 litrów. Oszczędne były również osiągi. Pojazd nie przekraczał 100 km/h, gdyż z trudem przekraczał „90 – tkę”. Masa ponad 1,5 tony wymagała mocy o połowę większej i z tego powodu 45 KM wystarczało tylko do w miarę spokojnej jazdy. Mercedes mizerne osiągi kompensował dużą kabiną i dość obszernym, już zintegrowanym z resztą nadwozia, bagażnikiem oraz nienaganną prezencją, godną auta tej marki.

Model 260D wyposażano tylko w 3 rodzaje nadwozia, w tym: klasycznego, 4 – drzwiowego  sedana (w tym również 7 – miejscowy Pullman), pełny kabriolet lub landaulet – z otwieraną tylną częścią dachu. Ten ostatni najczęściej pełnił rolę taksówki. Taksówkarze szybko docenili jego konstrukcję, która w przeciwieństwie do konkurencji nie psuła się. Wymianie podlegały tylko elementy ulegające normalnemu zużyciu. Nawet cena nie odstraszała klientów, którzy woleli Mercedesa niż popularnego Opla czy Chevroleta.

Mercedes 260D w nadwoziach limuzyna oraz Pullman

pobrane (2)

pobrane (3)

Źródło: strangevehicles.com, favcars.com

Podróż taksówką Mercedesa była bardziej prestiżowa niż jakimkolwiek innym pojazdem przystosowanym do tego zadania. Auto posiadało niezależne przednie zawieszenie. Wszelkie nierówności amortyzowały przednie resory piórowe oraz tylne sprężyny śrubowe. Komfort jazdy zachęcał do wydania choćby kilku marek na zaznanie tego uczucia. Taksówkarze wożący pasażerów „Mercem” zarabiali znacznie więcej niż ich konkurenci. Części do Mercedesa były drogie, ale ich wytrzymałość była znacznie większa.

Rozkład siedzeń w Pullmanie (tu odmiana Landaulet)

pobrane (4)

Źródło: strangevehicles.com

Niestety, tylko niecałe 2000 klientów mogło cieszyć się z posiadania tego auta. Tylko tyle powstało przez zaledwie 4 lata produkcji. W 1940 roku zakłady Daimlera – Benza zaprzestały masowej produkcji samochodów na rzecz sprzętu wojennego, którym III Rzesza miała zamiar podbić ówczesny świat. Jeden z niewielu do dziś zachowanych egzemplarzy znajduje się w muzeum Mercedesa, gdzie zajmuje zaszczytne miejsce tuż obok wielu najważniejszych modeli swojej epoki.

Model 260D dał początek całej serii dużych limuzyn, które miał napędzać silnik Diesla. Wszyscy zapewne znamy niezniszczalny model serii W123 z silnikiem 200D, czyli popularną „beczkę” lub jego następcę – model W 124, nazwany „kanciakiem” lub „baleronem w budyniu na szerokich listwach”. Dziś już nie ma tak solidnych Mercedesów a ich miejsce na europejskich postojach taksówek coraz częściej zajmują japońskie lub  koreańskie auta klasy średniej. Albo … Toyota Prius.