O wojskowym chlebie

przez | 28 sierpnia, 2016

Marka Hanomag większości z nas kojarzy się z produkcją lekkich ciężarówek. Przed II wojną  bramy fabryki opuszczały głównie pojazdy osobowe, które trafiały w ręce bogatszych klientów. Wśród wielu takich konstrukcji można wyróżnić również takie, które nie kosztowały zbyt wiele a ich wygląd, choć często komiczny, odpowiadał wielu klientom. Jedną z takich konstrukcji był 2/10PS, który zadebiutował w 1925 r. W zasadzie trudno było mówić o nim jako poważnym samochodzie – z wyglądu był bardziej zabawką.

Chcąc zaistnieć na chłonnym rynku tanich pojazdów inżynierowie Hanomaga wymyślili, że nowy model pomieści tylko 2 osoby, nadwozie będzie otwarte i napędzane małym silnikiem umieszczonym z tyłu. Silnik? To za duże słowo – 1 cylinder, 500 cm3, moc 10 KM, ale już chłodzenie wodą. Do tego absurdalna ekonomia jazdy – 4 litry benzyny na każde 100 km. Jeden centralny reflektor i dwa mniejsze, zamocowane na błotnikach, miały wystarczyć do oświetlenia drogi przed pojazdem.

Powyższa charakterystyka nie oddała jednak najważniejszej cechy. Pojazd ten miał tył i przód nadwozia wykonany dokładnie tak samo. Identycznie formowano blachy, przez co po zmontowaniu, gdyby nie przednia szyba, trudno byłoby rozróżnić gdzie jest jego tył a gdzie przód. Patrząc z góry na Typ 2 można było zauważyć, że kształtem swego nadwozia przypomina wannę. W zasadzie różnic nie było zbyt  wiele, gdyż ascetyczne wnętrze dawało pasażerom podobne odczucie.

Hanomag Typ 2/10ps – kabriolet i wersja z pełnym nadwoziem

lz5zs1glljkwl8ueiugbHanomag_Kommisbrot_1925-28_04

Źródło: carstyling.ru

Hanomag ten był niezwykle lekki. W stanie gotowym do jazdy ważył niespełna 370 kg, czyli tyle, ile dwa duże motocykle. Wówczas waga innych, równie małych modeli sięgała już 500 kg. Część z nich miała już nadwozie zamknięte, wówczas droższe w produkcji. Dzięki małym wymiarom oraz wadze piórkowej prowadzenie było bardzo łatwe, co doceniły zwłaszcza młode adeptki sztuki kierowania. Pomimo tylko 10 KM mocy autko całkiem sprawnie się poruszało, choć o prędkości rzędu 100 km/h należało zapomnieć. Wąskie koła, mała masa i brak jakiejkolwiek ochrony pasażerów i tak wykluczałyby taki wyczyn.

Pojazd zyskał przydomek Kommissbrot, co oznacza chleb wojskowy. W istocie był podobnie czerstwy, ascetyczny.  Nie zdobył należytej popularności. Wyprodukowano zaledwie 15 775 sztuk, gdyż jego wytwarzanie nie było dla fabryki opłacalne. Hanomag musiał przecież zarabiać, dlatego też część przedsiębiorstwa odpowiedzialna za wytwarzanie samochodów (Hanomag produkował również inne środki transportu) skupiła się na modelach nieco droższych, ale już z prawdziwego zdarzenia. Ostatnie sztuki wyjechały poza bramy w 1928 roku.

Prawdziwą rzadkością był mały Hanomag z zamkniętym nadwoziem lub w wersji … dostawczej. Hanomag z zamkniętym nadwoziem był cięższy od standardowego modelu o kilkadziesiąt kilogramów. Miał komplet szyb oraz stały dach o pudełkowatym kształcie, który powodował duży opór powietrza. Wersja dostawcza miała małą skrzynię ładunkową a pasażerów przed deszczem chronił kawałek brezentu mocowany do przedniej szyby i do skrzyni ładunkowej. To taki odpowiednik naszego Malucha „Bąbla”.

Hanomag z zabudową ciężarową

obraz-3-hanomag-2-10-dostawczy.310

Źródło: autowp.ru

Nowoczesna, a jednocześnie komiczna linia nadwozia była kopiowana przez wielu późniejszych producentów. „Garbaty” przód posiadał Volkswagen, osobowe Tatry, NSU i DKW. Również zaokrąglenie bocznych płaszczyzn znalazło się w tych pojazdach.  Do dziś przetrwało niewiele sztuk tego modelu, ale jeden znajduje się w Polsce i pomimo upływu ponad 80 lat nadal jeździ. Jedynym problemem jaki pozostał jest ciągła troska o wąskie, drewniane felgi, których konstrukcja zupełnie nie nadaje się na dzisiejsze drogi.

Pomysł lekkiego, usportowionego kabrioletu jednak nie zanikł. Po prawie 80 latach od pojawienia się Hanomaga japońskie Daihatsu podchwyciło pomysł. Model Copen, pomimo przedniego napędu również ma podobne rozwiązania stylistyczne. Profil boczny przodu i tyłu oraz linia nadwozia są takie same. Do napędu wystarczy silniczek o pojemności 660 cm3 (w Japonii) lub 1.3 dm3 (w Europie). Mieści tylko 2 osoby i jest dość lekki, choć już nie tak tani jak jego protoplasta.