Wanna pełna piany i szampan w dłoni

przez | 26 marca, 2017

Alexis to wyrazista postać znana każdemu miłośnikowi amerykańskich „oper mydlanych”. Zawsze elegancka, dysponująca ciętym językiem oraz całkowitym brakiem empatii Alexis jednak potrafiła zjednać sobie miliony widzów, w tym także w Polsce. Postać była wyrazista, mocna i niekiedy karykaturalna. Tylko co ją łączy z samochodami i to w dodatku tymi pochodzącymi z kraju Kwitnącej Wiśni? Odpowiedź jest prosta, ale zaskakująca – nazwa, którą dział Toyoty chciał nadać nowej marce przeznaczonej dla wymagającego klienta.

Toyota miała w ofercie modele wyższej klasy, ale nadal była kojarzona z trwałymi modelami przeznaczonymi dla „klasy średniej”. Postanowiono, że zostanie powołana nowa marka, która będzie japońskim odpowiednikiem Mercedesa. Już na początku lat 80-tych rozpoczęto pracę nad nowym modelem, którego standardy jakości miały być nie „najwyższe”, ale wręcz posunięte do granic absurdu. Pojazd miał reprezentować poziom, którego nawet najlepsi nie mogli osiągnąć. Lepiej od Mercedesa? Niemożliwe a jednak …

Kryterium przyjęte do tworzenia nowego pojazdu miało być następujące: 5- metrowa limuzyna z tylnym napędem, mocnym, ale oszczędnym 8 – cylindrowym silnikiem, automatyczną przekładnią oraz kompletnym wyposażeniem dostępnym już w standardzie. Proste, prawda? Pierwotna nazwa – „Alexis” powstała niezależnie od serialu, ale gdy świat usłyszał o nowym projekcie Toyoty skojarzenie i tak było tylko jedno. Pierwsze “wredne z natury” auto? Nic z tego. Jedynym, co łączyło bohaterkę serialu z samochodem było umiłowanie luksusu.

Pierwszy prototyp Lexusa

Źródło: lexusenthusiast.com

Nową markę wprowadzono do sprzedaży w 1988 roku. Paleta modeli obejmowała … jeden model dostępny wyłącznie z jednym silnikiem. Równolegle z nową marką „Alexis” na rynku japońskim nowa limuzyna pozostała Toyotą. Tam przyjęła inną nazwę – Celsior podczas, gdy na rynku amerykańskim nazwaną ją LS 400 – liczba oznaczała około 1/10 pojemności skokowej silnika. Pierwsza partia dostarczona z japońskich zakładów Toyoty do Ameryki szybko znalazła klientów, którzy mieli odwagę zrezygnować z zakupu Mercedesa.

Równie szybko okazało się, że „Alexis” ma „bardzo poważną” wadę w postaci „luzujących” się dźwigienek przy kierownicy oraz przegrzewającego się światła „stop”. Każdy „normalny” producent poinformowałby klienta o akcji naprawczej i czekał aby ten zgłosił się do serwisu. W tym przypadku było zupełnie inaczej – przedstawiciel marki odbierał „uszkodzony” pojazd do serwisu a po naprawie dostarczał prosto pod dom. Naprawiona „Alexis” była umyta oraz zatankowana do pełna a w bagażniku pozostawiono paczkę z upominkiem.

Na rynku amerykańskim wywołało to dużą sensację. Był to pierwszy taki przypadek, gdy producent wykazuje dbałość o klienta – taką, o której zapomniał nawet Rolls – Royce. Następna seria już nie miała wspomnianych wad a popyt na nowy model przekraczał możliwości produkcyjne Toyoty i na trwałe pogrążył niemieckich producentów. Następna seria rozeszła się szybko i od 1990 roku sprzedaż „Alexis” przewyższała wyniki Mercedesa, BMW i Jaguara. Auto po prostu było doskonałe i nie potrzebowało żadnej reklamy.

Luksusowe wnętrze Lexusa

Źródło: Auto Bild

„Alexis” prowadziła się dostojnie. 245 – konny, 4 – litrowy silnik sprzężony z „automatem” nie powalał przyspieszeniem, ale prędkość rzędu 230 km/h i tak była osiągalna. Użytkownicy zauważyli, że pomimo dużego silnika i znacznej masy pojazd palił mniej niż Mercedes czy BMW. Zejście poniżej 10 dm3 na każde 100 km było możliwe a rekordziści osiągali nawet o litr mniej. Prawidłowo serwisowana „Alexis” nie chciała się psuć, podczas gdy klienci Jaguara ciągle narzekali na drobne, ale uciążliwe usterki instalacji elektrycznej.

Na początku lat 90-tych bogaci amerykanie nie chcieli jeździć niczym innym. Jednak po czterech latach zapragnęli zmian. W 1994 roku do oferty wprowadzono nowy model, który miał ten sam, ale mocniejszy aż o 49 KM silnik. „Alexis” nadal była oszczędna, ale bardziej dynamiczna przez co wielu szoferów straciło pracę. Auto nadal było niezawodne i pokonywało tysiące mil bez żadnej awarii. W tej postaci Lexus LS 400, tak właśnie – Lexus LS 400 dotrwał do 2000 roku. Wtedy został zastąpiony przez zupełnie nowy model.

„Dynastii” już wtedy nie było. Luxus na trwałe zapisał się do historii motoryzacji jako „coś”, co jest wyznacznikiem jakości. Modele z pierwszych lat produkcji nadal jeżdżą a niektóre z nich mają nawet milion mil przebiegu. Nie można ich tanio kupić, gdyż „trzymają” cenę lepiej niż zadbane auta niemieckie. Pomimo absurdalnych przebiegów nadal jeżdżą i reprezentują sobą wysoką jakość godną prawdziwej, japońskiej Toyoty. Ten poziom doskonałości utrzymała nawet wersja hybrydowa, którą coraz chętniej kupują klienci.

Hybrydowa odmiana największego Lexusa potrafi zadziwić spalaniem godnym … samochodu segmentu C a przy tym jest tak niezawodna jak standardowe V8. Obecna generacja zostanie wkrótce zastąpiona nowym modelem, w którym zabraknie silnika V8 na rzecz mniejszego. Znak czasów? Na pewno, ale znając Lexusa nadal będzie to samochód niezawodny, wart każdej wydanej złotówki. Niestety wraz ze zmniejszeniem silnika zniknęło też kanciaste nadwozie na rzecz obłości podobnych do … Infiniti.

Lexus LS 460 z 2016 roku i nowy model 2018 (poniżej)

Źródło: Lexus

W Polsce 20 – letnie egzemplarze często są używane jako … taksówki. Są „zagazowane” czego bardzo nie lubią i co skraca ich żywotność choć i w tej formie jest większa niż przeciętnej klasy S. Pomimo tego wsiadając do takiej taksówki można przez chwilę poczuć się jak Alexis i wejść w świat luksusu. Cóż, może nie będzie wanny wypełnionej pianą i szampana, ale na pewno podróż taką „taryfą” będzie bezpieczna i niedroga. I, co ważne, bez wrednych “docinków” ze strony bohaterki kultowego serialu.