Sport dla ludu, część druga

przez | 11 maja, 2024

W połowie lat 70-tych nastąpił prawdziwy wysyp miejskich samochodów z silnikami o “znacznej” mocy. Znaczną w tym czasie była moc rzędu 70-90 KM pozwalająca przekraczać prędkość 160 km/h. Każdy producent chciał mieć usportowione samochody. Kto je kupował? Ci, których nie było stać na  Porsche, Lotusa czy Maserati. Byli to młodzi kierowcy, dzieci pokolenia “Baby Boomers”. Trend ten nie ominął również producentów japońskich, którzy wprowadzali do USA i Europy swoją ofertę. To od nich zaczynamy drugą część “szybkiego zestawienia”.

Prawdziwy muscle kei-car napędzany 35-konnym silnikiem. Tylny napęd, silnik z tyłu. Zaledwie 3 metry długości i masa własna 500 kg. Karoseria projektu Giugiaro i układ siedzeń 2+2 (miejsca tyle co w “Maluchu”). Prędkość maksymalna to 120 km/h, ale wrażenia jak przy 200 km/h. Prawdziwy generator radości jakim powinno być każde GTI. GTI powinna mieć każda marka, nawet Datsun, który był miniaturą amerykańskiego pony car.

Suzuki Fronte Coupe (1972) – 35 KM

Wygląda jak połączenie Mustanga z Camaro, ale jest mniejszy. Waży zaledwie 900 kg, ma tylny napęd, dużą tylną klapę i modne “żaluzje” na tylnej szybie. Obowiązkowe naklejki i dodatkowe reflektory – jak rasowa rajdówka. Japońskie GTI to początek serii sportowych i popularnych modeli Nissana. Połączenie azjatyckiej myśli technicznej z amerykańskim stylem projektowania było obce inżynierom Fiata. Seat przy Datsunie zdawał się być zwyczajny.

Datsun B210 GX Coupe (1973) – 95 KM

To nie jest Łada, choć jest to kolejna wersja rozwojowa Fiata 124. To pierwsze GTI z Hiszpanii. Tylny napęd, silnik o poj. 1,8 dm3  to konstrukcja Fiata o mocy 106 KM. Były słabsze silniki z palety Fiata. Sportowe osiągi w nadwoziu kompaktowego sedana. 5 biegów, masa własna ok. 860 kg – lekki, sportowy sedan dla całej rodziny. Pierwszy Seat o sportowych osiągach i fundament Cupry jako linii modelowej oraz osobnej marki.

Seat 1430 GTI (1973) – 108 KM

Od tego momentu zaczyna się prawdziwa “nawałnica GTI” – na przełomie 1975 i 1976 roku wielu europejskich producentów pokazało na targach swoje wizje samochodu sportowo-praktycznego. Nie wszystkie były udane. Był to czas kiedy zastępowano jeszcze generacje z lat 60-tych. Trudno było zaprojektować nowe nadwozia, które zamiast obłych kształtów cechowały się kantami i płaskimi powierzchniami. Przejście z napędu na tylne koła na przednie nie było trudnym wyzwaniem.

GTI stało się ważnym nośnikiem reklamy. Abarth był już znany. Na tylnych klapach pojawiły się nazwiska De Tomaso i Gordini, pojawiły się również pierwsze współprace z Lotusem a Cosworth wreszcie miał coraz liczniejszą konkurencję. Z rajdówki dostosowanej do ruchu ulicznego GTI stało się pojazdem cywilnym – z dobrym wyposażeniem, wygodnymi fotelami i silnikami, które można było naprawić w każdym warsztacie a nie tylko w garażach zespołów wyścigowych.

A112 Abarth to dzieło Abartha o długości 3,2 m i masie własnej 700 kg. Konkurent dla Mini Coopera, ale już z praktyczną tylną klapą. Rozpędzał się do 160 km/h – to około 40 km/h szybciej niż przeciętny “Maluch” z tamtego okresu. Mały, szybki i praktyczny czyli wpisuje się w definicję GTI. Nawet ją tworzy – wcześniej w tej klasie nie nie oferowano połączenia sportowych osiągów z nadwoziem typu hatchback. Mini przecież było sedanem. Do czasu …

Autobianchi A112 Abarth (1975) – 70 KM

Na przełomie 1975 i 1976 roku nastąpił prawdziwy wysyp sportowych pojazdów segmentów A i B. Fiesta była większa i cięższa od włoskiej konstrukcji, ale oferowała więcej miejsca dla pasażerów i większy bagażnik. W odróżnieniu od wyczynowych Escortów miała przedni napęd i była lżejsza. Oczywiście nie zabrakło kolorowych pasów naklejanych na nadwozie i dodatkowych reflektorów z przodu – symboli usportowionych “Maluchów” z tamtego okresu. Brakowało jedynie znanego nazwiska.

Ford Fiesta XR2i (1976) – 83 KM

Włosi byli w posiadaniu wielu znanych nazwisk. Mini de Tomaso to włoski “Maluch” z brytyjską techniką i jednym z najbardziej znanych nazwisk w nazwie. Prosta, ale modna karoseria Bertone – kanty i płaskie powierzchnie. Maska (z wystającym wlotem powietrza) otwierana do przodu i balonowe koła. Przedni napęd i silnik z przodu (w tej klasie nie było to oczywiste). De Tomaso dał swoje nazwisko, ale niestety włoska rakieta nie była popularna. Miała liczną konkurencję.

Innocenti Mini de Tomaso (1976) – 72 KM

Wśród niej … nowy Peugeot z mocnym silnikiem i rajdową wersją … wyposażenia. 80 KM (lub nawet 93 KM), 166 km/h i 4 biegi do przodu – szybciej niż włoska konkurencja. Nowość w postaci dwóch rodzajów nadwozia i dwóch długości (3 drzwiowa wersja krótsza niż 5 drzwiowa). Efektowny wygląd – poszerzone błotniki, felgi Cromodora i profesjonalne przygotowanie do rajdów przez fabryczny zespół Peugeota. To początek tradycji GTI u “Lwa”, ale “Lewarek” też ma coś do zaoferowania.

Peugeot 104 ZS Rallye (1976) – 80 KM

Mikstura tradycji marki Alpine, wiedza Gordini (sportowej marki i utalentowanego konstruktora) oraz prosta karoseria Renault. Oczywiście … jest szybsze od Peugeota (przekracza 175 km/h), może mieć kolorowe okleiny i nie ma (jeszcze) magicznego napisu Turbo. Prowadzi się lepiej od Peugeota i jest narysowane jak sportowy wóz a nie wózek na zakupy to tuningu. Renault jest sztywne, pewne w prowadzeniu i ma duży potencjał rozwojowy. Zupełnie jak następca Garbusa.

Renault 5 Alpine Gordini (1976) – 93 KM

To ptak? Samolot? Nie, to Golf. Dzieło dzieciaków, którym zwykły Golf kojarzył się z samochodem dla dziadka. Historia znana, ale Golf dodał do GTI kratkę na siedzeniach. Usportowione Maluchy często miały sportowe fotele, ale wnętrzom brakowało indywidualnych cech. Golf to zmienił – wystarczyła tapicerka i lewarek w kształcie piłki do golfa aby wyróżnić go na tle innych. W tym czasie oferowano jeszcze “konstrukcyjne antyki” rodem z początku lat 60-tych.

VW Golf GTI (1976) – 110 KM

Jeden z ostatnich GTI z silnikiem z tyłu. To specjalna rajdowa wersja. 103 KM pozwalały rozpędzać się do 180 km/h. Konstrukcja była lekka a pojazd mały – długość to zaledwie 3,8 m. Simca miała tylny napęd, w środku najczęściej była klatka i rajdowe pasy bezpieczeństwa. Prawie jak Skoda, ale szybciej i z chłodnicą. Czy brakowało mocy? Nie, ale w tej klasie klienci oczekiwali coraz większych silników oraz lepszych osiągów.

Simca 1000 Rally 3 (1977) – 103 KM

Amerykańsko-francuska “hybryda” jako pierwsza zaoferowała klientom 150 KM w tej klasie pojazdów. Samochód rozpędzał się “tylko” do 195 km/h, ale pierwszą “setkę” osiągał po 7,4 sekundy. Golf i Kadett takie osiągi będą mieć za 10 lat. Napęd przedni? Nie, tylny. To jeden z ostatnich w takiej konfiguracji. Niszowy model o osiągach Porsche 911  sygnowany Lotusem. To od niego zaczyna się walka o coraz większe silniki w jak najmniejszym nadwoziu.

Sunbeam Lotus (1978) – 150 KM

Pod konie lat 70-tych “era turbo” opanowała nie tylko tereny zarezerwowane dla najszybszych i najdroższych samochodów. W segmencie C i B pojawiało się coraz więcej modeli z doładowanymi silnikami. “Turbo” stało się modne a wzrost ciśnienia doładowania powodował, że z “fabrycznej” mocy niezależne warsztaty podwojenie tego, co “fabryka dała”. W tym czasie GTI przestało być określeniem jedynie na jeden typ pojazdu. Z niego powstało GTI w “klasycznym” rozumieniu tego słowa jak i tzw. “hiper hatch” czyli GTI o osiągach porównywalnych do najdroższych pojazdów sportowych. O nich w następnej części.

Sport dla ludu, część trzecia

Sport dla ludu, część czwarta

Sport dla ludu, ostatnia część

Tekst i pomysł serii: Maksymilian Wójcicki

Redakcja: Zbigniew Kluczkowski